Zwykle zdumiewa to dziewczyny, rozczarowuje [«Przecież obiecał – a jak się zachował». «Ja naprawdę tego nie chciałam, to on taki cham»]. Postanowiliśmy być brutalni do końca. Posługując się przykładem z ogniem, dalej z niego korzystajmy: nawet najbardziej sprawna straż ogniowa nie jest w stanie zapobiec stratom i tylko ten nie narzeka na straty wywołane przez ogień, kto nie dopuszcza do powstania pożaru. Nie rozgrzeszając chłopców, zwykle namawiamy dziewczyny, aby pomyślały, na co narażają… chłopców. Właśnie chłopców! Bo oni są «łatwo palni». Im nie wystarcza wzdychanie przy księżycu. Są bardziej konkretni, chciałoby się rzec – bardziej «fizyczni». Młodzi chłopcy niezwykle często – z czego rzadko zdają sobie sprawę dziewczynki – nie są w stanie opanować napięcia wywołanego nastrojem chwili, bliskością dziewczyny. Jest to niekiedy napięcie, które łamie wszystkie opory, hamulce, uniemożliwia jasność oceny. Chłopcy stają się wtedy brutalni, gwałtowni. Dochodzi do sytuacji, których potem nie daje się odwrócić. Mądrzy, doświadczeni i życzliwi ludzie dorośli dlatego odradzają młodym stwarzanie sytuacji, które narażają ich na takie trudne do opanowania napięcia. Wiadomo, że zachowanie chłopaka w dużym stopniu dyktuje dziewczyna. Od tego, jaka jest, czego żąda, do czego dopuszcza, co prowokuje. Mówi się nawet, że «dziewczyna wychowuje chłopca». Nie ma w tym dużej przesady. No, ale żeby dobrze wychować, trzeba być rozsądnym człowiekiem. Tu nie chodzi o cwaniactwo, ale o banalną świadomość przyczyn i skutków. Marząc o pięknym uczuciu, trzeba o nie zadbać. Dlatego między innymi odradzamy dwuosobowy namiot na wakacje, odradzamy prywatki przy nocnych lampkach i pod nieobecność dorosłych. Nie dlatego, że jesteśmy tacy bardzo starzy i «niedzisiejsi» [problem też nie jest wcale taki dziesiejszy!] – tylko dlatego, że nieco bardziej doświadczeni. A Ty i tak zrobisz, jak będziesz uważała za słuszne.