Matka rodzi, karmi, chroni i wychowuje, a czym jest ojciec? Czy tylko elementem zakłócającym ten szczęśliwy związek, wprowadzającym pewnego rodzaju trójkąt, czyjego rola ogranicza się do dania życia, a potem dawania na życie? Czasem tak się może czują ojcowie: uczynili żonę matką, teraz mają jeszcze ułatwić jej macierzyństwo i robią to, jeśli żonę kochają. A dziecko – ten owoc miłości – rośnie w lata i rozrasta się w sercu matki, zda się zajmując w nim miejsce męża. «Załatw sprawę i żegnaj» – spotykamy czasem takie ogłoszenie w urzędach. A w rodzinie? Co to znaczy być ojcem? Niektórzy ojcowie są jakby niepewni swej roli. Kochają dzieci i są przez nie kochani, ale jakby wątpią w znaczenie własnego, specyficznego zadania w rodzinie. Tymczasem może właśnie to jest najważniejsze; choć pierwszy związek dziecko nawiązuje z matką, nie pozostaje on jedyny. Może właśnie najważniejsze jest to, że dziecko nie pozostaje samo ze swoją pierwszą zachłanną miłością, ale od razu wchodzi w grupę społeczną, w której [nawet jeśli jest mała] relacje są skomplikowane.
Grupa społeczna to zespół ludzi, w którym każdy zależy jakoś od każdego, a także każdy zależy od związków między pozostałymi. To, że dziecko od razu wchodzi w grupę, powoduje zwiększenie liczby kontaktów o osobę drugą, od pierwszej odmienną, ale także wprowadza uzależnienie dziecka od relacji między tymi osobami. To czy rodzice kochają się i współdziałają ze sobą, czy są sobie wierni itd., choć pozornie odbywa się poza dzieckiem, ma dla jego sytuacji zasadnicze znaczenie. Już w grupie trzyosobowej układ relacji jest bardzo skomplikowany. Jeśli na przykład matka zajmuje się wyłącznie dzieckiem, wpływa to na jej kontakt z mężem, co znowu ma znaczenie dla dziecka.