Droga Łucjo,

Pytasz, czy macie szansę wspólnego przetrwania. Trudno coś powiedzieć na odległość, ale Twój list dobrze wróży, bo nie zrzucasz całej winy na męża, wydaje się, że rozumiesz, że jemu również jest ciężko; zastanawiasz się nawet, czy nie ustąpić przed tą miłością. To ostatnie wydaje się wielkoduszne, a jednak chyba słuszne nie jest. Jeśli Twój mąż porzuci żonę i dzieci, postąpi źle, nie może to więc być jego prawdziwym dobrem. Gdybyś miała jakiś piękny i cenny przedmiot, który bardzo spodobał się Twojej sąsiadce, choć szkoda Ci się z nim rozstać, mogłabyś go jednak ofiarować jej. Twój mąż nie jest jednak przedmiotem. Jest człowiekiem. Związałaś z nim swoje życie na dobre i złe. Łączy Was sakrament i łączą dzieci, którym w równym stopniu potrzebny jest ojciec i matka. Jest Twoim mężem, cokolwiek by się stało. Nie możecie więc z sąsiadką «dawać» go sobie i «odbierać», natomiast koniecznie powinnaś z nim porozmawiać. Wydaje mi się, że za mało rozmawialiście od początku, to znaczy, wypominaliście wzajemnie swoje błędy, ale nie próbowaliście szukać wspólnie pozytywnych rozwiązań. Sprawa nieudanego pożycia seksualnego wcale nie jest błaha i niewarta rozmowy. Powinniście byli już dawno udać się po pomoc do jakiejś poradni, ale i teraz można to zrobić i w ogóle trzeba zacząć od nowa. Zmiana mieszkania może być dobrą okazją do wprowadzenia zmian wewnątrz domu. Porozmawiaj z sąsiadką, dawną przyjaciółką. Staraj się nie potępiać jej zbyt gwałtownie – pewno czuła się bardzo samotna – ale powiedz jej, żeby nie liczyła na to, że jej ustąpisz, i że zrobisz wszystko dla ratowania swojego małżeństwa. Porozmawiaj koniecznie ze swoim mężem. Powiedz, że rozumiesz, że nie jest mu łatwo, że ponosisz część winy za to, co się stało, że będziesz się starać, żeby było między Wami coraz lepiej, że poczekasz, aż będzie w stanie zacząć od nowa.