U podstaw tak rozumianej rodziny leży małżeństwo. Dwoje ludzi łączy się ze sobą nie dla wspólnej pracy, nie dla uzyskania większego mieszkania, nie dla zaspokojenia potrzeb seksualnych, nawet nie dla posiadania dzieci, ale dla wspólnego życia, obejmującego w pewien sposób wszystkie tamte sprawy szczegółowe. Oczywiście, takie wspólne życie [pod względem fizycznym, finansowym, uczuciowym] może prowadzić też para wyjeżdżająca razem na dwutygodniowe wczasy. Jednak nikt nie uważa takiego związku za małżeństwo. Małżeństwo jest związkiem z założenia trwałym; jest związkiem całego życia, na całe życie. Jakość więzów między mężem i żoną ma znaczenie dla całej rodziny. Od tego, czy ich miłość rozwija się, przeobraża i rośnie, czy zamiera, zależy nie tylko los małżeństwa, lecz także całej rodziny. Więź między małżonkami jest «solą ziemi» leżącą u podstaw rodziny i determinującą jej losy. Od niej zależy, czy rodzina będzie dobrze wypełniać swe życiowe zadania. Zmieniły się one ostatnio tak dalece, że przez jakiś czas niektórzy sądzili, iż rodzina niedługo przestanie być potrzebna. Działo się tak dlatego, że rodzina swoje dotychczasowe funkcje zaczęła oddawać instytucjom. Dawniej w domu wytwarzało się większość rzeczy, dziś zajmują się tym odpowiednie przedsiębiorstwa; dawniej w domu uczono, dziś zajmują się tym szkoły, nawet obiady dużo osób jada w stołówkach. Skoro tyle funkcji – uważanych dawniej za należące do rodziny – przejęły instytucje, wydawało się, że przejęcie pozostałych jest tylko kwestią czasu.