Dziecko przyjęte może rosnąć i rozwijać się do czasu, gdy ciało matki nie będzie mu już na dom potrzebne, gdy będzie zdolne do życia fizycznego poza jej organizmem. Matka nie przyjmuje dziecka po to, by je mieć w sobie czy dla siebie, ale po to, by dać mu szansę wyjścia w świat, gdy będzie już do tego przygotowane. Przyjmuje, by wydać na świat – urodzić. Poród fizyczny nie kończy roli matki. By dziecko mogło wejść w świat nie tylko przez odrębność fizyczną, musi zdobyć oprócz samodzielności fizjologicznej [oddychanie, odżywianie itd.J, także samodzielność psychiczną: decydowanie, działanie, wchodzenie w kontakty społeczne. Dla jej osiągnięcia również konieczne jest uprzednie przyjęcie przez matkę. By dziecko mogło kochać innych, musi wpierw nasycić się miłością matki. Tadeusz Zychiewicz w Genesis pisze o nagości ludzi przed grzechem pierworodnym jako obrazie ich bezpieczeństwa: nagi, czyli odsłonięty. Teraz musimy się osłaniać, bo nie jesteśmy bezpieczni. Szczególnie w pierwszych latach życia nagi to nie tyle nie ubrany, potrzebujący ochrony bezpieczeństwa. Ciepło bezwarunkowej miłości macierzyńskiej daje dziecku to poczucie bezpieczeństwa, pozwalające na dalszy rozwój. Jego brak wywołuje chorobę sierocą i objawia się gorszym rozwojem fizycznym i psychicznym, a przede wszystkim nieumiejętnością nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi. Dziecko nie przyjęte w krąg miłości matki też staje się niejako poronionym płodem – zdolnym wprawdzie do życia fizycznego, ale niezdolnym do normalnego życia psychicznego. Dzieci urodzone, ale nie przyjęte przez matkę – to sieroty społeczne tułające się po domach dziecka, a czasem nawet po własnym domu rodzinnym. «Byłem nagi, a nie odzialiście mnie».