Trzeba wspomnieć jeszcze o innym, dość nieszczęśliwym nastawieniu do problemów życia seksualnego. Mąż i żona dochodzą wspólnie do wniosku, że ich współżycie seksualne jest dalekie od doskonałości i postanawiają zrobić wszystko, aby stało się ono bardziej satysfakcjonujące. Postawienie sobie wspólnego celu jest chwalebne, ale w tym samym momencie małżonkowie popełniają błąd – przestają traktować seks jako spontaniczną aktywność; stosunek płciowy staje się dla nich planowanym działaniem, umiejętnością, którą należy ćwiczyć i doskonalić, podobnie jak taniec czy grę w tenisa. Niestety to porównanie jest niewłaściwe. Zbliżenie cielesne nie jest tylko umiejętnością, którą należy kształcić, ćwiczeniem dla ciała lub grą. Oczywiście, w określonym czasie i w pewnych okolicznościach każdy z tych elementów może dominować nad całym przeżyciem, jednak sprowadzanie kontaktu seksualnego do czysto seksualnego obcowania zubaża go, pozbawia go subtelności, a w ostateczności wszelkiej wartości uczuciowej. Jeżeli jednak partnerzy wyznają zasadę, że pojawiające się różnice zdań stwarzają okazję rozwijania ich związku małżeńskiego, a pierwszy plan wysuwa się problem wypracowania przez nich odpowiedniego systemu komunikacji. Stwierdzenie, iż rozbieżności sprzyjają wzbogacaniu więzi małżeńskiej, pozostawia kwestię, w jaki sposób się one przejawiają, otwartym pytaniem. Jest to szczególnie ważne, gdy w grę wchodzi współżycie płciowe. Porozumienie jest podstawowym czynnikiem zadowolenia z życia seksualnego. Opiera się ono na umiejętności poznawania drugiego człowieka i poznawania siebie. Chodzi zarówno o poznanie funkcjonowania organizmu, jak o poznanie potrzeb i upodobań. Nie można spodziewać się, że małżonek sam domyśli się jakie są oczekiwania partnera, jeżeli mu się ich nie wyjawi, natomiast wyjawienie swoich potrzeb daje szansę na ich zaspokojenie. Trzeba nauczyć się szczerze rozmawiać z partnerem, a jednocześnie nauczyć się słuchać go nie traktując słów partnera jako krytykę, ale wyraz zaufania i bliskości.