Hormon progesteron, który zaczyna być wytwarzany tuż po owulacji, powoduje zmiany w podstawowej temperaturze ciała, co pozwala na ustalenie fazy niepłodności poowulacyjnej. Raptowny wzrost temperatury, zwany skokiem, oznacza, że rozpoczęła się produkcja progesteronu, a więc wcześniej nastąpiło jajeczkowanie. Temperaturę należy mierzyć codziennie rano, o tej samej godzinie, zaraz po przebudzeniu, na czczo, nie wstając przedtem z łóżka. Kobiety pracujące w nocy mierzą temperaturę po nie mniej niż 3 godzinach wypoczynku w pozycji leżącej, zawsze o tej samej godzinie. Dokładniejsze wyniki uzyskuje się przy mierzeniu temperatury w odbytnicy lub w pochwie. Można też mierzyć temperaturę w zamkniętych cały czas ustach, koniecznie pod językiem. Czas pomiaru zależy od rodzaju termometru i miejsca, w którym się mierzy. Do pomiaru temperatury lepiej stosować specjalne termometry płodnościowe z większą podziałką, które są bardziej czułe. Miejmy nadzieję, że już niedługo będą one łatwo dostępne w każdej aptece [tak jak w krajach zachodnich]. Można też używać termometrów elektronicznych. Z braku specjalnego termometru można z powodzeniem używać zwykłego termometru lekarskiego, z jednym wszakże zastrzeżeniem – trzeba używać stale jednego termometru. Temperatura podskakuje zaraz po jajeczkowaniu o minimum o,2°C – dwie kreski w skali Celsjusza [co odpowiada 4 kratkom na naszej karcie – rys. 2] i opada ponownie pod koniec cyklu przy rozpoczynającej się następnej menstruacji. Zjawisko dwufazowości temperatury występuje zwykle w każdym cyklu miesiączkowym. Możemy zatem korzystać z wykresu podstawowej temperatury ciała, bo przedstawia nam jeszcze jeden objaw płodności.