Szczególnie trudny może okazać się ten wybór dla kobiety pozbawionej oparcia – w sposób naturalny jej należnego – w ojcu dziecka, zwłaszcza jeżeli poczęcie nastąpiło wbrew jej woli. W takich granicznych sytuacjach argumenty psychologiczne, choć nadal aktualne, tracą moc przekonywania. Wtedy tylko spojrzenie z perspektywy nadprzyrodzonej pozwoli prawidłowo wyważyć wartości. Dla chrześcijanina wszystkie względy: ciasnoty mieszkaniowej, opinii znajomych i rodziny, nie dokończonych studiów, czy nawet najcięższe – samotności, są tylko trudnościami występującymi w drodze. Jeśli wierzymy w życie wieczne, nie możemy zbyt dużego znaczenia przywiązywać do urodzenia i śmierci, które są tylko zmianami w sposobie naszego bytowania. Najważniejsze jest poczęcie – skoro rozpoczyna życie wieczne. Piotruś, mój pięcioletni przyjaciel, tak się wyraził do swojej mamy o własnym urodzeniu: «A coś myślała, że będę całe życie siedział w ciasnym, ciemnym brzuchu». Niewiele wiemy o życiu przyszłym, ale chyba podobnie będziemy mogli z jego perspektywy spojrzeć na nasze życie obecne, jak Piotruś na swoje życie wewnątrzłonowe. I tylko takie spojrzenie pozwoli właściwie rozstrzygnąć problemy najtrudniejsze, w których argumenty medyczne, psychologiczne czy demograficzne tracą swoją moc. Oczywiście, najważniejsze jest poczucie odpowiedzialności w chwili poczęcia dziecka. Jeżeli jednak nawet nie dokonało się ono z miłością i odpowiedzialnością, dodawanie zła do zła nie rozwiąże problemu. Każda więc matka, gdy już jest w ciąży, powinna znaleźć pomoc materialną i psychiczną, a przecież nie zawsze może na nią liczyć w naszym chrześcijańskim społeczeństwie. Wolimy potępiać, plotkować lub «o niczym nie wiedzieć», niż pomagać zgnębionym matkom i ich maleńkim dzieciom. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni – «jeszcze się nie urodziłem, a nie pomogliście mi».