Wadliwa ingerencja wychowawcza niweczy wręcz te wymagania, jakie spełniał dawniej demokratyczny przywódca klasowy

Dzieje się tak wówczas, gdy pełnionej przez ucznia roli przywódcy w nieformalnym nurcie klasy nauczyciel nadaje rangę formalnego przywództwa. To znaczy uczeń, który skutecznie przewodził w klasie lub grupie uczniowskiej w sposób niereklamowany przez nikogo i niemal niedostrzegany jako najbardziej wpływowy wśród uczniów, raptem staje się przywódcą tytularnym, mianowanym przez nauczyciela jako „gospodarz klasy” lub „przewodniczący zespołu”. W ten sposób daje mu się prerogatywy czysto formalnej władzy, która z reguły dystansuje go w pewien sposób z pozostałymi uczniami klasy. Już odtąd zazwyczaj nie spełnia swej funkcji jako „pierwszy wśród równych”, lecz jako uprzywilejowany członek grupy klasowej. Toteż chyba nie drogą nominacji należy uprawomocnić pewne przywódcze stanowiska w klasie, a raczej poprzez zbiorową „umowę społeczną” klasy. To klasa niech decyduje, kto powinien jej dowodzić, przy czym decyzja ta nie musi być wcale wyrażona w postaci formalnej zgody uczniów. Przywództwo klasowe działa najskuteczniej wówczas, gdy „ukonstytuowane” zostaje w sposób nieformalny, tj. gdy powstaje w naturalnym przebiegu życia klasowego. Warunki zbiorowego życia w klasie wymagają wprawdzie powoływania różnych przywódców formalnych zwłaszcza tam, gdzie ogólny poziom uspołecznienia uczniów pozostawia dużo do życzenia. Nie należy jednak oczekiwać zbyt wiele od obsadzenia uczniami różnych stanowisk klasowych. Przesadny podział funkcji przywódczych w klasie jest bowiem w gruncie rzeczy niczym innym, jak swoistym pogłębianiem zwykłego dozorowania klasy przez nauczyciela, zamiast uruchamiania i wzmożenia rzeczywistych jej wpływów wychowawczych. Powoływanie przywódców w ten sposób umacnia z reguły strukturę formalną klasy, a tym samym utrudnia nauczycielowi kontrolę nad nieformalnym nurtem życia klasowego. W dalszych zaś skutkach prowadzi to do ogólnego ograniczenia możliwości oddziaływań wychowawczych w klasie.