Im więcej małżeństw się rozwodzi, tym bardziej umacnia się wrażenie, że wielka ich liczba została zawarta nazbyt pośpiesznie i lekkomyślnie. Małżeństwa zawierane są też coraz wcześniej, a liczba małżeństw niepełnoletnich zastraszająco wzrosła w ciągu ostatnich 10 lat. Zasadniczo nie można by zgłaszać zastrzeżeń, gdyby partnerzy byli dostatecznie przygotowani do tak trudnego i długotrwałego przedsięwzięcia jak małżeństwo. Z tej przyczyny właśnie w ostatnim czasie częściej wysuwano propozycję wypróbowywania małżeństwa, zwłaszcza wprowadzenia «małżeństwa na próbę». Także i wcześniej, zwłaszcza na wsi, było przyjęte, że młoda para przed zawarciem małżeństwa sprawdzała, czy odpowiada sobie pod względem seksualnym. W wielu częściach Bawarii i Austrii dopiero wówczas decydowano się na ślub, kiedy kobieta udowodniła swoją płodność wyraźnymi oznakami odmiennego stanu. W ten sposób dziedzic majątku unikał ryzyka pozostania bez potomstwa. Cel ten stopniowo zmienił się, chodziło o sprawdzenie stopnia zgodności seksualnej. Nie chciano kupować kota w worku, a więc sprawdzano, czy partnerzy odpowiadają sobie również pod względem seksualnym.
Pewną rolę odgrywa tu przeświadczenie, że wielkość organów płciowych mogłaby nie być dopasowana. Troska ta jest praktycznie nieuzasadniona z uwagi na ich wielką elastyczność. Nawet gdyby początkowo miały wystąpić trudności, niezwykle rozciągliwa pochwa kobiety przystosowuje się bardzo szybko do każdej wielkości członka. Zgodność odczuwania jest również podporządkowana procesowi uczenia się i rzadko występuje od początku. Jednorazowy test, mający sprawdzić zdolność osiągania orgazmu, rzadko prowadzi do pożądanego rezultatu, gdyż brak wielu przesłanek swobodnego oddania się – przede wszystkim ze strony partnerki – na przykład pełnego zaufania, poczucia bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, spokoju i rzeczywistego odprężenia.