O problemie przerywania ciąży mówić trudno, bo łączy się albo z ludzką bezmyślnością, albo z ludzkim nieszczęściem. Kiedy się chce mówić o nieszczęściu, trzeba zachować wielką ostrożność, żeby niedelikatnymi rękami nie dotknąć miejsca bolesnego i żeby tego bólu nie zlekceważyć. Kiedy się ma do czynienia z bezmyślnością, trudno znaleźć słowa i argumenty, które by się przez tę bezmyślność przebiły, które byłyby jeśli nie przekonywające, to chociaż zrozumiałe. A przerwanie ciąży jest często, statystycznie biorąc w przeważającej liczbie, sprawą bezmyślności lub powierzchowności myślenia i braku wyobraźni rodziców. Właśnie – rodziców, nie tylko matki, bo fakt, że kobieta ponosi cały trud ciąży i porodu, nie jest chyba wystarczającym argumentem, aby obarczać ją jeszcze całą odpowiedzialnością za dziecko. Odpowiedzialność rodziców za dziecko jest równa, nawet gdy ojciec o dziecku nie wie, gdyż widocznie postępowanie jego jest takie, że matka nie może, czy obawia się, poinformować go o zaistniałej sytuacji. A więc rodzice często, ze względu na trudności materialne [obiektywne czy też subiektywnie tak oceniane], modę na nieposiadanie licznego potomstwa czy zmęczenie wieloma obowiązkami, decydują się na przerwanie ciąży. Wobec aprobaty, a nawet często zachęty lekarzy i obojętnej wyrozumiałości otoczenia decyzja wydaje się im dość błaha. Trudom związanym z posiadaniem dziecka przeciwstawiają tylko kłopot i ewentualne następstwa zdrowotne przerwania ciąży. Następstwa te – choćby nawet były znane i doceniane [co nie zawsze ma miejsce] jako tylko ewentualne – w porównaniu z aktualnymi trudnościami tracą znaczenie i wobec naporu trudności życiowych decyzja przerwania ciąży wydaje się prawie konieczna.